poniedziałek, 22 lutego 2016

Alergia jest schorzeniem powiązanym z grzybem w domu

Ocenia się, że alergia jest schorzeniem obejmującym około 30% populacji, l co gorsza, badania wskazują, że liczba chorych podwaja się co 10 lat.


Kiedyś przypisywano je czynnikom genetycznym. Jeżeli jedno z rodziców miało alergię, przyjmowano, że istnieje 30-34 procentowe prawdopodobieństwo, iż u dziecka też wystąpi alergia. Jeżeli obydwoje rodzice cierpieli na alergię, zagrożenie dziecka wzrastało do 60-70%, Wiedza o czynnikach środowiskowych
wywołujących i nasilających alergie bywa niewielka. Teraz wiadomo, że oprócz klasycznych alergenów wziewnych, takich jak pyłki roślin, pleśnie, kurz, naskórki zwierząt, włosy, łupież ludzki pojawiły się inne czynniki związane z postępem cywilizacji.

W latach 90. na polski rynek napłynęła fala różnorodnych kosmetyków, środków piorących, środków higieny osobistej. Nie zapominajmy też o nagłym a ogromnym wyborze produktów spożywczych. Mamy w czym wybierać, ale płacimy też za to. ilość produktów jest tak duża, że przekracza możliwości adaptacyjne ustroju ludzkiego. Organizm, nie mogąc się zaadaptować, broni się wytwarzając przeciwciała i już występuje alergizacja.


Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych badania udowodniły, że mieszkańcy domów usytuowanych w pobliżu dróg szybkiego ruchu chorują 40 razy częściej na katary sienne, astmę oskrzelową, pokrzywki,
obrzęki niż ludzie mieszkający z dala od takich dróg. Okazało się, że bardzo niebezpiecznym, bardzo silnym alergenem są węglowodory poliaromatyczne. Skąd się biorą? Są niczym innym jak efektem pracy silników Diesla. W piśmiennictwie naukowym udowodniono, że substancje te atakują błony śluzowe i w związku z ich działaniem ludzie alergizują się na pyłki i roztocza, z którymi do tej pory umieli sobie radzić. Nie bez powodu w Stanach Zjednoczonych wprowadzono od 1997 r. zakaz rejestracji samochodów z silnikami Diesla.

mieszkańcy wsi cierpią na alergie w znacznie mniejszym stopniu niż mieszkańcy miast, mimo że żyją wśród roślin pylących. Jednak te rośliny towarzyszą im, można powiedzieć, od pokoleń. Organizmy ludzkie zaadaptowały się do czynników środowiskowych. Na pewno sprzyja temu brak spalin. Weźmy też pod uwagę, że środowiska wiejskie nie przyjmują tak gwałtownie mody na coraz to nowe kosmetyki, proszki do prania, najróżniejsze smakołyki. Z punktu widzenia alergika życie na wsi jest bezpieczniejsze.


nowoczesne, przeszklone budynki, najczęściej biurowe. Okna, ze względu na kryzys energetyczny, są tam zamknięte, a wewnętrzny obieg powietrza zapewnia sztuczna wentylacja z klimatyzacją. Na te "zalakowane"
budynki zwrócono uwagę, gdy okazało się, że 20-30% urzędników pracujących w ich pozornie komfortowych wnętrzach zaczęto coraz częściej zgłaszać się do lekarzy i uskarżać na objawy, które trudno byto zaklasyfikować. Miewali uczucie rozdrażnienia lub depresji. Mimo nawilżaczy powietrza zasychały im błony śluzowe w nosie i jamie ustnej. U części z nich występowały okresowe napady duszności, u innych coś jakby pokrzywki. Wielu stwierdzało, że chwilami ogarnia ich uczucie takiego dyskomfortu i niepokoju, że najchętniej wybiegliby z budynku.